środa, 24 lipca 2013

✿ -003- ✿

Myślałam, ze ta podróż potrwa wieki. Przez 3/4 lotu rozmawiałam z Justinem ale to nie zmienia faktu, że mi się nudziło. Mogę tylko powiedzieć, że Justin to miły chłopak. Wiele się o nim dowiedział. Jedyne co mnie zastanawiało to fakt, ze Ruth ani słowem nie odezwała się do Justina i do mnie. Odkąd Justin jest z nami straciła humor. W czasie lotu przyznałam się Justinowi, ze nie mamy gdzie mieszkać a pieniądze które dostałam nie starczą na długi czas. Ani chwili dłużej się nie zastanawiał tylko powiedział, że możemy u niego zamieszkać. Sama miałam wątpliwość czy powinnam jednak u niego zamieszkać bo znam chłopka od kilkunastu godzin. I tak musiałam z nim zamieszkać, bo lepsze to niż włóczenie się wieczorami z nadzieją, że ktoś Cię przygarnie choć na jedną noc.

Przed lotniskiem Justin zamówił dla nas taksówkę. Po jakiś 10 minutach przyjechała. Zapakowaliśmy walizki i jechaliśmy w stronę domu Justina. California to piękne miasta. Od dziecka mnie tu bardzo pociągało. Jest tutaj mnóstwo sklepów znanych projektantów czy firm. Zawsze w szkole byłam zazdrosna o moje znajome z klasy które tylko kupowały w drogich sklepach.

Byłam tak zafascynowana widokami jakie widziałam przed szybę, że nie zorientowałam się, że wjeżdżamy w posiadłość Justina. Mogłam powiedzieć tylko "Wow". Jego dom był wielki. Taksówkarz się zatrzymał, wyniósł nasze walizki poprosił o pieniądze i z serdecznym uśmiechem nas pożegnał. Justin wziął swoje bagaże i szedł w stronę drzwi a ja z Ruth za nim. Dom Justina był śliczny zewnątrz ale wewnątrz już nie. Gdy tylko otworzył drzwi oczy momentalnie mi się rozszerzyły. Justin widać, nie był zafascynowany bo powiedział ciche "kurwa". 

- Niezła balanga była Justin. - Powiedziałam - Wszędzie były porozrzucane butelki od wódki, piw i innych alkoholów. Nie wspomnę już o zużytych woreczkach po narkotykach. 
- Weź, jak wyjeżdżałem było tu perfekcyjnie czysto. A teraz jakby tornado przeszło. 
-Pomóc Ci sprzątać? Haha
- Nie, zadzwonię po sprzątaczki.. albo nie. Powiedzą, że ten Bieber  to niezły imprezowicz i jak nagadają mojemu ojcu to będę mieć przesrane. 
- To co, jednak?
- Może później. - Powiedział, chcąc przejść przez porozrzucane poduszki dookoła. Wtedy weszła jakaś blondynka. Można było szybko stwierdzić, ze to dziewczyna Justina.  Po tym jak powiedziała "hej kotku" i jak momentalnie Justin podszedł do niej dać buziaka co znaczy, że jeszcze raz musimy się przedrzeć przed poduszki. 
- Więc Susan, to jest Demi i Ruth. Zamieszkają u nasz przez kilka dni, bądź tygodni. 
Myślałam, że Susan się ucieszy ale było kompletnie inaczej. Spojrzała na Ruth bardzo zdziwiona i piorunowała ją swoim wzrokiem po czym Ruth miała twarz schyloną w dół. Mina Susan wyglądała jakby znała już Ruth i nie chciała mieć z nią nic wspólnego. Potem spojrzała na mnie. Widać, że byłam dla niej obojętna i tylko powiedziała zwykłe "witam". 

Justin zaprowadził mnie i Ruth pod drzwi naszego pokoju. O dziwo tylko ten pokój był czysty, jakby nietknięty. Kazał nam się rozpakować, wziąć przyrznic a potem zejść na kolację. A on i Susan w tym czasie postarają się posprzątać. Weszłyśmy do pokoju, drzwi zostawiłam lekko uchylone. Ruth nie odezwała się do mnie ani słowem. Wyjęła ze swojego plecaka bieliznę i pogniecione ubrania następnie powędrowała pod prysznic nie pytając mnie czy nie chcę pierwsza gdyż zawsze to robiła. 
W czasie gdy Ruth brała prysznic chowałam swoje rzeczy do jeden z szuflad komody. Gdy już to zrobiłam, chciałam trochę się przejść po mieszkaniu Justina. Przechodziłam obok pokoju Justina i wtedy usłyszałam kawałek rozmowy z Susan.

- Justin One tu nie mogą być. Jeśli, wiesz kto może ich zabić to co wtedy? 
-Nic im nie zrobi. Znam go. On świeżych ludzi nie zabija. On chce tylko mnie. Mam u niego dług i nie mam zamiaru go spłacić. nic im nie będzie. 
-A co jeśli? - Powiedziała spanikowanym głosem.- Justin, Ruth to moja siostra! Nie rozumiesz tego? 
- Rozumiem ale zaufaj mi. Nic jej nie zrobi.
- Czasami zastanawiam się czemu jeszcze z Tobą jestem. 
- Teraz całą winę zwalasz na mnie? Zajebiście.
-Justin, nie mówię tego aby Cie wkurzyć. Kocham Cię ale zobacz. Poznałeś mnie ale On zabił moich rodziców i Ruth. A pamiętasz jak dostawałeś anonimowe listy? A w nich było napisane, że osoba która jest blisko Ciebie może zginać i że masz się mieć na baczności? Justin, On także chce mnie zabić. 
-Do kurwy On nikogo już nie zabije! Zabił twoich rodziców bo był wkurwiony. Czuję się winny, bo to przez ze mnie On ich zabił. Przepraszam. Teraz jesteśmy dla siebie konkurentami rozumiesz? Wiem, że On chce mnie wykończyć ale ja się nie poddam i będę bronić Ciebie i Ruth. I tą trzecią. Demi. 
-Pamiętaj, jeśli spawy się będą pogarszać ja Cię opuszczam. Ile razy mogłam przy tobie zginąć. 
-Będziesz bezpieczna nie przy mnie ale przy moim ochroniarzu. Specjalnie dla Ciebie go wynająłem. 

Nie mogłam w to uwierzyć. Ta cała Susan i Ruth to siostry? Justin się wpakował w jakieś gówno? O co tu chodzi. Chciałam jeszcze trochę podsłuchać ale jak to moje szczęście musiałam zrobić coś głupiego. Chciałam cicho się odsunąć od drzwi. Cofnęłam się o dwa kroki i wpadłam na małą szafkę a na niej był wazon który ledwo się nie zbił. Wtedy drzwi się otworzyły.
-Demi, co ty kurwa robisz ? hahah.
-Ja tylko dom zwiedzałam.
- W taki bałaganie? Zaraz bierzemy się za sprzątanie.
-A czemu nie, lubię bałagan.- Tu go okłamałam. Nienawidziłam bałaganu. Zawsze kiedy ojciec przychodził pijany rozwalał wszystko i ja musiałam to sprzątać bo mama "Jestem w ciąży, rób to za mnie". Choć i tak poroniła dziecko. Nie dziwię się, ma ponad 45 lat.
-Niech Ci będzie. Brałaś już prysznic? 
-Nie, czekam aż Ruth wyjdzie. - Powiedziałam w uśmiechem aby niczego się nie domyślał.
- Spoko. Choć Susan idziemy ogarnąć to cale pobojowisko - Powiedział, lekko unosząc głos a po chwili wyszła blondynka z lekko falowanymi włosami ubrana w krótkie spodenki i koszulę. 

Wróciłam do pokoju. Ruth widać już dawno wyszła bo zaczęła malować paznokcie. Dziewczyna nawet zabrała ze sobą lakier. Spojrzała się na mnie chwilę ale potem znowu wróciła do malowania. Zabrałam ze sobą świeżą bieliznę, i piżamę. Jest już 20 więc nikt nie powinien przyjść a jeśli to zamknę się w pokoju. W trakcie brania prysznicu bardzo rozmyślałam nad tym jak Susan może być siostrą Ruth. Na pewno by mi powiedziała, że ma rodzeństwo. Ona powiedziała, że jest jedynaczką i z tego co pamiętam jak jej rodzice żyli i przyjeżdżali do mnie nie wspominali o Susan i nigdy jej nie widziałam. Zaczyna się robić dziwnie .... 

*****
Proszę bardzo, nowy rozdział! Przepraszam, że tak długo naprawdę nic nie dodawałam. Myślałam, że te wakacje spędzę większość w domu i będę mieć czas na pisanie ale jak widać jest inaczej. Ale to nie jest powód aby go zawieszała. Powiem Wam, że kolejny rozdział będzie już w Sierpniu. Nie dam rady, naprawdę. Okazuje się, że od czwartku znowu wyjeżdżam więc ... 

Mam nadzieję, że będzie cierpliwi co do następnego rozdziału i nie będziecie na mnie źli :**

Wasza Natalia ♥ 

czwartek, 11 lipca 2013

✿ -002- ✿

- Możesz mi powiedzieć gdzie idziemy? - Zapytała Ruth
- Już jesteśmy na miejscu. Ty tu zostań. Muszę coś załatwić.
Kazałam zostać Ruth obok jednego ze sklepów a ja poszłam w głąb  uliczki prowadzącej do jednej z kamienic. Czekał już na mnie znajomy - Carter. 
- Wreszcie jesteś. Czekam na Ciebie już 15 min. Masz szczęście, że jestem typem człowieka który może poczekać na drugą osobę. Dobra, przejdźmy do konkretów. Masz tutaj 5 tysięcy.  
- Wow ... dziękuje ...
- Nie mi. Mojej dziewczynie. Sprawa była prosta. Weszliśmy do jakiegoś pobliskiego bloku, domu gdzie mieszka jakaś starsza osoba. Zagadałem go byle czym. Spytałem co sądzi o najnowszej elektronice a On zaczął gadać i nie mógł skończyć. Więc wiesz, jakbyś miała napisać wypracowanie na temat elektroniki - pan starszy zawsze pomoże, haha. 
- Taa śmieszne. Myślisz, że się nie zorientuje? 
- Nie powinien. Dobra, ja spadam. A tak w ogóle ...  po co Ci te pieniądze? 
- Wyjeżdżam. Nie pytaj gdzie, ok? 
- Spoko. W takim razie będę się zbierał. Zadzwoń czasami, chcę wiedzieć jak się czujesz. - Powiedział i spojrzał mi prosto w oczy. Odpowiedziałam mu ciche "ok" i szłam w stronę powrotną  widząc przed sobą obraz jego ciemnych oczu.Carter kiedyś przyznał, że mu się podobam. Mieliśmy być razem ale kiedy pewnego razu zaprosiłam go do mnie na obiad, mój najukochańszy ojciec wszystko popsuł. Powiedział, że nie mam prawa spotykać się z człowiekiem który nie ma za dużo pieniędzy. Uważaj tato, bo my śpimy na dolarach. Tak naprawdę gdyby nie mama i ja pracowały to by było gówno. A jeśli chodzi o moją prace to jej już nie mam. Facet przyłapał mnie jak piłam wódkę przy ladzie. Dupek nie wiedział, że znów pokłóciłam się z rodziną, 
Byłam już koło sklepu gdy zauważyłam Ruth która biegnie w moim kierunku a za nią facet i trzyma doniczkę w ręce *po co mu ta doniczka nie wiem.*
-Demi biegnij, dalej!! 
Nic nie odpowiedziałam tylko biegłam za nią. Już wiem o co chodziło. Trzymała w ręce pieniądze. Dość dużo pieniędzy. Ruth czasami zachowuje się jak idiotka. Kiedy zorientowałyśmy się, że wściekły facet z doniczką nas nie goni zatrzymałyśmy się obok jednej z kawiarni.
- Ruth, co ty odpierdalasz co? Nie kazałam Ci kraść!
- Posłuchaj mnie. Chcesz lecieć samolotem tak? A skąd masz pieniądze? Chciałam Ci pomóc więc ukradłam je. Ten facet by się nie zorientował gdyby mi doniczka z kwiatem nie spadła. Nie wściekaj się, proszę. 
-Niech Ci będzie ale ja załatwiłam pieniądze. 
-Ten chłopak Ci dał tak?
- Skąd wiesz? 
-Widziałam Was. Idziemy kupić bilety? 
-Teraz? Ruth jest 20.30 musimy się przespać. Załatwię gdzieś jakiś hotel i tam przenocujemy. 
-Dobrze się składa bo znam niedaleko hotel i jest podobno tani. Idziemy?
- Prowadź kuzyneczko.
~*~
Jesteśmy na lotnisku. Bilety mamy już kupione tylko trzeba czekać na nasz samolot który odlatuje za niecałą godzinę. Walizka która wczoraj odniosła obrażenia dzięki ucieczce przed panem z doniczką, przez kogo? Ruth. Jakby jej  nie było byłoby mi lepiej. Lżej. No ale los chciał inaczej. Teraz śpi na moich kolanach bo w hotelu nie mogła zasnąć. 
Zbliżała się pora odlotu. Obudziłam Ruth i zbierałyśmy się do bramki gdzie wręczymy bilety i w końcu zacznę żyć inaczej, Lepiej, 
Kazałam Ruth przyspieszyć i zając kolejkę żeby szybciej wejść. Szłam spokojnie kiedy zaczepił mnie jeden chłopak. Na ogół był bardzo przystojny
- Ej laska telefon Ci upadł. 
Odwróciłam się a szatyn podszedł do mnie wręczając mi moją własność.
- Bardzo Ci dziękuje - Powiedziałam nieśmiało. Zawsze tak mam gdy spotykam jakiegoś ślicznego chłopaka. 
- Nie ma sprawy. Następnym razem uważaj. - Uśmiechnął się zabójczo w czym wiele dziewczyn zamarłoby na ten widok. 
- Gdzie się wybierasz? - Zapytałam nie kończąc naszej rozmowy.
- California- Po tym słowie wiedziałam, że prawdopodobnie polecimy tym samym samolotem. - A ty? 
- Tak się złożyła, że też. Jest tylko jeden lot prawda? 
- Dzisiaj tak. Wyjątkowo. Ej, może Ci pomóc? Wiem, ze masz tylko jedną walizkę ale chcę Ci pomóc.
- To chyba ja powinnam się odpłacić za tą komórkę.
- Przestań .... - zawiesił się - Jak masz na imię? 
- Demetria ale wszyscy mówią po prostu Demi. - Uśmiechnęłam się. 
- Śliczne imię. Justin jestem - Podał mi rękę. Ma dość dużo tatuaży. Mi najbardziej przypadł do gustu napis "
Believe" lubię takiego typu tatuaży. - Powinnyśmy iść, spóźnimy się a następny lot jest za emm .... 2 dni haha.

- To lepiej chodźmy bo nie mam zamiaru tutaj być przez dwa całe dni. 
Justin złapał rączkę od walizki i ją pchał aż do  barierek gdzie czekała na nas Ruth. Była bardzo zdziwiona moim towarzyszem. 
- Hej Ruth, poznaj Justina. Leci z nami do California.  
- Hej.- Powiedzieli w tym samym czasie i potem śmiali się aż nie przerwał im jeden ochroniarz sprawdzając bilety i inne rzeczy. 

Miejsce w samolocie mam pozajmowane. Justin siedzi obok mnie. Z tego powodu jestem naprawdę szczęśliwa. Znam Justina od niecałej godziny a świetnie się z nim bawię, Mam nadzieję, że jak wylądujemy w Californii nie rozstaniemy się tak normalnie. Jest tylko jeden problem. Nie mam gdzie mieszkać. 

***

Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba. Zachęcam do komentowanie. Bardzo zaleczy mi na Waszej opinii.

Wasza Natalia xx




poniedziałek, 1 lipca 2013

✿ -001- ✿


Jeśli tego chcesz, wynos się i nie wracaj. - krzyczał mój ojciec z dołu. Ja pakowałam w tym czasie wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy do walizki. W tym czasie do pokoju weszła Ruth.
- Ej, znowu kłótnia?
- Wynoszę się z tego domu. Choćbym miała mieszkać pod mostem. - Powiedziałam, zamykając walizkę która ledwie się zamknęła. 
- Zabierz mnie ze sobą. - Oznajmiła Ruth ze nutą nadziei. 
- Przykro mi. - Odpowiedziałam. - Nie możesz ze mną iść.  jesteś jeszcze pod opieką moich rodziców. Jeśli ojciec zadzwoniłby na policję mogłoby dojść do tego, że Cię porwałam. 
- Proszę. W ogóle gdzie chcesz iść? Nie masz pieniędzy. 
- California.
- Gdzie? - Powiedziała, śmiejąc się. Widać było, że mi nie było do śmiechu więc po chwili znowu przybrała kamienną twarz. 
- Co? Wybieram się do Californii.
- mieszkamy w Dallas a ty chcesz wyprowadzić do Californii? Życzę powodzenia jeśli tam dotrzesz bez samolotu.
- O to się Ruth nie musisz martwić. Swoją drogą, mam już plan. - Powiedziałam puszczając jej oczko. wyszłam z pokoju i kierowałam się na korytarz. Mój ojciec oczywiście nie mógł powstrzymać się od głupich komentarzy. 
- Jeśli masz zamiar wyjść z tego domu, proszę bardzo. tylko potem nie dzwoń z płaczem do matki, że nie masz gdzie spać. I jeszcze jedno: Od dziś nie nazywaj się już moją córką. 
W tym momencie coś ukuło mnie w serce. Chcę się wyprowadzić i od razu mam się nie nazywać dzieckiem mojego ojca. On myślał, ze za szukać prace i zarabiać na dom a On ani centa się nie dołoży. Inni ojcowie pomagają swoim dzieciom, ale nie On.
Założyłam buty i z trzaskiem wyszłam na powietrze. Świeże powietrze. od dwóch dni nie wychodziłam nigdzie więc tego mi było trzeba. Jest lipiec więc słońce ogrzewało całe moje ciało. Kierowałam się w stronę pobliskiego parku gdy usłyszała krzyk Ruth.
- Demi zaczekaj! Idę z tobą.
- Co? Nie, nie możesz. Wracaj się rozumiesz? 
- Nie muszę. wygarnęłam temu debilowi ... znaczy twojemu ojcu co zrobił i powiedział  że jak jestem tak mądra mam wynosić się razem z tobą. Zadowolona? 
- Nie za bardzo. Jak chcesz. Ale pamiętaj, że jak przyniesiesz mi kłopoty to zostawię Cię i będziesz sama. Rozumiesz. Sama. 
- Okej. To gdzie idziemy?
- Nigdzie.  -Odpowiedziałam patrząc na zegarek w telefonie - Osiemnasta pięćdziesiąt pięć. 
- Jeszcze w domu mówiłaś, że lecisz do Californii a teraz twierdzisz, że nigdzie. 
- Oh Ruth, daj spokój. Potrzebuję czasu. 
- Czasu na co? - Odpowiedziała zaciekawiona wyciągając z kieszeni spodni swój malinowy błyszczyk.
- Zobaczysz .... 

***
Pierwszy rozdział za nami. Obiecuję, ze będą dłuższe ale chcę się dowiedzieć czy jest sens w pisaniu tego :) 
Zachęcam Was do czytani, komentowania i dodawania się do obserwatorów. 
Chcę Wam także powiedzieć, że:

  • Po prawej stronie, zawsze będzie widnieć data kiedy ma pojawi się nowy rozdział lub przydatna dla Was informacja.
  • Po lewej stronie możecie znaleźć mój prywatny Twitter lub ask. Możecie śmiało pytać.
  • Po prawej stronie znajdziecie zakładkę z "Informowani" i "Spam". Resztę informacji znajdziecie w środku :)
To tyle na razie. 
Pa ♥ 



✿ Bohaterowie ✿









Demetria "Demi" Devonne Lovato.   

19-latka mieszkająca z matką, siostrą i ojczymem.
Jej rodzina zarabia mało pieniędzy i Ona nie czuję się dobrze w towarzystwie domowników.  Wiele razy myślała o przeprowadzce ale brak pieniędzy jej nie pozwalają.























Justin Drew Bieber.      

19-latek mieszkający  w dużej posiadłości. Pracuje jako model.  mieszka On ze swoją dziewczyną Susan. Wydaje się, że ten chłopak ma wspaniałe życie lecz skrywa On tajemnicę o której nie wie nawet jego dziewczyna. 























Ruth Sheridan.

17-latka. Kuzynka Demi. Mieszka z rodzina Demi. 
Bardzo dużo imprezuje. Rodzice Demi mają z nią wielki problem.
Jedyną osobą jaka ją rozumie jest Demi. Są dla siebie jak siostry. 


            


*Bohaterowie z biegiem czasu będą się mnożyć.
*Z każdym dodanym nowym bohaterem będę Was powiadamiać.